czwartek, 1 października 2015

Wspomnienie z koloni zuchowej w Drogomyślu

Pole tekstowe: Meldunek 1.

Kolonia zuchowa to dla każdego wspaniała przygoda. I tym razem żorskie zuchy postanowiły się na nią wybrać. Tym razem jednak dostały się do zuchowej szkoły magii i czarodziejstwa! A to wszystko za sprawą wrednej czarownicy, ponieważ zaczarowała dyrektora szkoły i stał się niewidzialny. A zuchy, jak to zuchy każdemu chcą pomóc, więc i tą sprawą postanowiły się zająć. Przecież dla nich nic strasznego nie ma.
 

Zmagania nasze rozpoczęły się 29 czerwca. Rozstanie z rodzicami? Co to dla nas! Przecież mamy dyrektora do uratowania. Podzieliliśmy się na mniejsze grupy i razem z naszymi druhnami udaliśmy do domków w których od dziś będziemy mieszkać. Kolejne dni były słoneczne, co tylko dodawało nam sił, a wesołe buzie nie traciły uśmiechu. Naszym pierwszym gościem była zielarka, która powiedziała jak parzyć napary! Dodatkowo wiele nauczyliśmy się wiele o roślinach, które nas otaczają. Gdy wykonaliśmy wszystkie jej zadania powiedziała nam, że jeśli odnajdziemy księgę magii to znajdziemy w niej przepis na odczarowanie naszego profesora. Tak też się stało. Udaliśmy się do czarodziejskiej biblioteki. Tam spotkaliśmy przemiłą, starszą bibliotekarkę, która obiecała nam pomóc jeśli zrobimy dla niej przedstawienie. Tak też się stało i otrzymaliśmy upragnioną księgę. Niestety po otworzeniu jej spotkała nas niemiła niespodzianka. Ktoś wyrwał z niej wszystkie strony! Oczywiście nie kto inny jak zła czarownica, która cały czas coś nam utrudniała. Dnia następnego zaczęliśmy poszukiwania. Spotkaliśmy na drodze mędrców, którzy obiecali, że jeśli rozwiążemy ich zagadki dadzą nam w zamian nagrodę. To były koszulki kolonijne. Od tej pory chodziliśmy w nich na apele. Dnia następnego czekała nas wielka wyprawa. Okazało się, że pojechaliśmy do chorzowskiego wesołego miasteczka. Każdy zuch ucieszył się z takiej niespodzianki. Dzień ten jednak tak nas zmęczył, że po powrocie szybko poszliśmy spać. 


A potem? Targi zuchowe! A to wszystko dla żony dyrektora, która płakała po utracie męża. Dlatego też zrobiliśmy to wszystko, aby ją uszczęśliwić. Udało się, na jej twarzy zagościł wielki, promienny uśmiech. Żeby uszczęśliwić ją jeszcze bardziej zrobiliśmy dla niej przyjęcie niespodziankę. Przygotowaliśmy muzykę, zrobiliśmy przekąski i własnoręcznie zrobiliśmy ozdoby i… zaczęła się wieczorem dyskoteka. Kolejny udany dzień. Nazajutrz odwiedzili nas nasi kochani rodzice. Pokazaliśmy im wszystko co tylko mogliśmy. Przygotowaliśmy dla nich też mały pokaz tego czego już się nauczyliśmy (pląsy, piosenki, okrzyki, meldowanie etc.). W taki sposób minął nam pierwszy dzień naszych zmagań. Zdobyliśmy przepis na którym nam zależało. Teraz już tylko musieliśmy znaleźć wszystkie składniki, aby nasza mikstura się powiodła. Zatem czekały nas kolejne poszukiwania.


Drugi zaczęliśmy w równie miły sposób. Między innymi spotkaliśmy trzy wróżki, które przez przypadek się u nas znalazły. Mieliśmy również turniej złotej miotły na której były różne konkurencje. Taki nasz, mały dzień sportu. Przybył do nas również Dżin. Był on jednak inny niż we wszystkich bajkach, ponieważ to my musieliśmy wykonać jego 3 życzenia, a nie on nasze. Tak też się stało. Spotkaliśmy również szalonych naukowców, którzy pokazali nam różnego rodzaju eksperymenty. Jednego dnia pojechaliśmy do kina na bajkę pt. „W głowie się nie mieści”. Polecamy każdemu fanowi bajek. W przedostatni dzień udało nam się w końcu dokonać niemożliwego! Odczarowaliśmy dyrektora. W końcu zobaczyliśmy jak wygląda. Dlatego też odbył się wielki bal.

Ostatni dzień był dla nas ciężki. Musieliśmy się pożegnać, a tu przecież tak przyjemnie. Pora spakować walizki i wrócić ze świata magii to świata normalnego, gdzie żyją nasi kochani rodzice. Ale nie ma co rozpaczać, bo w końcu… ZA ROK TEŻ SIĘ WIDZIMY!




/ pwd. Ola Radomska 
komendant kolonii zuchowej Drogomyśl 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz